Kura Udomowiona

Strony

  • Strona główna
  • Przepisy
  • Dzieci
  • Drewno
  • O mnie
  • Kontakt
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Fish, to taste right, must swim three times - in water, in butter and in wine.

Natknęłam się ostatnio w sieci na najbardziej absurdalną reklamę produktów rybnych. Reklama jest tak absurdalna, że aż śmieszna. Polecam do obejrzenia :)


Mój dzisiejszy łosoś niestety został złowiony w nieco odmiennych warunkach. Przynajmniej tak mi się wydaje ;-) A w zapewnienia producenta o jego amerykańskim pochodzeniu niestety nie wierzę. Rybki to na szczęście nie przetwory mięsne i mamy 100% pewności, że to co jemy jest tym co widzimy, bez dodatków np papieru toaletowego czy przeróżnych ulepszaczy, a wątpliwa może być jedynie ich świeżość. I mam na myśli "prawdziwe ryby", a nie twory hormonalne takie jak pangi i tilapie. A jesli ktoś ma ochotę dowiedzieć się przy okazji jak producenci żywności robią nas wszystkich w balona to polecam ciekawy artykuł STĄD.
A miało być miło i przyjemnie, z rybką w tle :-)

Przepis na dzwonki łososia w pieprzu i kremowym sosie whisky należy do szkockiego szefa kuchni Nicka Nairn, który stosował go wcześniej z powodzeniem do steków wołowych i kurczaka. Ten oraz kilka innych przepisów można znaleźc o TU.
DZWONKI ŁOSOSIA W PIEPRZU I WHISKY
  • 2 dzwonki łososia
  • 1 łyżka świeżo zmielonego czarnego pieprzu
  • 1/2 łyżki świeżo zmielonego białego pieprzu
    (ja zamiast pieprzu czarnego i białego stosuje 2-3 łyżki pieprzu cytrynowego)
  • 1 łyżeczka musztardy (najlepiej Dijon)
  • świeżo zmielona sól
  • 15 gr masła
  • 1 łyżka whisky (ja daję 2-3 łyżki)
  • 150 ml śmietany 30% (choc 22% też jest ok)
  • garśc szczypiorku
1. Mieszamy oba rodzaje pieprzu. Musztardę rozsmarowujemy po obu stronach dzwonka, a następnie obtaczamy w pieprzu. Każdą ze stron delikatnie solimy.
2. Na patelni topimy masło. Kiedy zacznie się "pienić" układamy dzwonki, zmnijeszamy płomień/ temperaturę i smażymy jedną stronę przez ok 3 min do zbrązowienia.
3. Obracamy dzwonki na drugą stronę, podkręcamy gaz/ temperaturę i dodajemy whisky. Gdy alkohol prawie zniknie, dodajemy śmietanę. Delikatnie mieszamy śmietanowy sos wokół dzwonków, aż do zagotowania.
4. Gotujemy 1 - 2 minuty, do czasu aż sos zgęstnieje. Doprawiamy czarnym pieprzem i solą. Do tego czasu ryba powinna byc już gotowa - możemy upewnić się sprawdzając delikatnie widelcem.
5. Dodajemy szczypiorek i serwujemy póki gorące.
Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze
Talerz zupy jest dobry na wszystko - jest to fakt potwierdzony doświadczeniem :) Kiedy kubek z kawą leci z rąk po nieprzespanej nocy, a pies już kolejny dzień cierpi na rozwolnienie.. i wydaje się, że już gorzej być nie może, a tu jeszcze samochód odmawia posłuszeństwa... AAAaaaaaaa! To znaczy, że czas na przerwę! Czas na zupę z pieczonej papryki i pomidorów!

Jesienią papryka jest najsmaczniejsza, dodatkowo poprawia odporność, a mnie samopoczucie :) Aż trudno sobie wyobrazić jak kulinarnie funkcjonowała Europa "przed Kolumbem" bez znajomości tak wielu warzyw. Paprykę przywiózł nam Kolumb z Indii, pomidory przypłynęły z Cortezem z Meksyku, a ziemniaki traktowane początkowo z obrzydzeniem jako chwast płynęły z Peru do Europy wraz z Pizarrem. Te dokonania, w przeciwieństwie do pozostałych, zapisały pozytywnie wyżej wymienionych panów na kartach historii. I (tylko) za to im chwała :)
Inspiracją był przepis znaleziony na blogu Twoje&Moje:

ZUPA Z PIECZONEJ PAPRYKI I POMIDORÓW:
  • 6 dużych mięsistych, dojrzałych pomidorów
  • 3 duże czerwone papryki
  • 1 łyżka masła + 1 łyżka oliwy
  • 2 duże cebule
  • pół niewielkiego selera
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 750 ml wywaru z kurczaka
  • 2 liście laurowe
  • 3-4 ziarnka ziela angielskiego
  • 1 łyżeczka suszonej bazylii
  • sól i świeżo zmielony czarny pieprz
  • 4 łyżki kwaśnej śmietany

  1. Paprykę przekroić na pół, usunąć gniazda i umyć. Piec przez ok. 20-25 minut w piekarniku z włączonym grillem, aż na skórce pojawią się czarne plamy.
  2. Włożyć paprykę do woreczka lub szczelnego pojemnika, zostawić do ostygnięcia, następnie obrać ze skórki i pokroić.
  3. Pomidory sparzyć, obrać ze skórki, pokroić, gotować z rondlu z niewielką ilością wody. Kiedy pomidory się rozpadną, przetrzeć je przez sito.
  4. Oliwę i masło rozgrzać w rondlu, dodać drobno posiekaną cebulę, starty seler i rozgnieciony czosnek. Smażyć na małym ogniu, aż cebula się zeszkli.
  5. Dodać paprykę, bazylię, liść laurowy i ziele angielskie, dusić przez 10 minut. Liść i ziele wyjąć z rondla.
  6. Wlać gorący wywar i przecier z pomidorów. Gotować przez 5 minut od zagotowania, zmiksować. Doprawić solą i pieprzem.
-pycha!-
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze
Kolejna wersja gruszek w czekoladzie - moje ulubione połączenie. Przepis na ciasto jest znakomity i również tym razem sprawdził się bezbłędnie.
  • 120g miekkiego masła
  • 4 łyżki cukru trzcinowego
  • 3 łyżki miodu (mała modyfikacja oryginalnego przepisu)
  • 3 jajka
  • 10 łyżek mąki
  • 2 łyżki kakao
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • kilka małych gruszek

  1. Piekarnik nastawiamy na 180 st C.
  2. Masło ucieramy na gładką masę z cukrem i miodem.
  3. Dodajemy jajka, przesiewamy mąke, kakao i proszek do pieczenia. Całość miksujemy.
  4. Ciasto przekładamy do kokilek, a do środka wkładamy obrane ze skórki gruszki.
  5. Pieczemy ok 45 min - sprawdzamy patyczkiem i ew dopiekamy przez kolejne kilka minut (ciasto powinno być lekko wilgotne).
Warto też czasem ruszyć z kuchni swoje sznowne cztery litery i dać się powieźć w nasze piękne Beskidy. Jesień to zdecydowanie najpiękniejsza pora roku w górach, kiedy zapach grzybów miesza się z zapchem igliwia, a zieleń i czerwień na drzewach kontrastują z wszechobecną złotą barwą liści. To już ostatni dzwonek!







Share
Tweet
Pin
Share
3 komentarze
Wgryzam się ostatnio w temat działek. Różnych... tych budowlanych i tych rolnych do przekształcenia i tych bez możliwości przekształcenia ale z możliwością obejścia braku możliwości zabudowy. Wbrew pozorom bułka z masłem. Nieco pod górkę zaczyna się przy etapie określenia naszych preferencji, których ramy z założenia mają być sztywne i absolutnie nie do obejścia. Gigantyczne schody zaczynają się w momencie kiedy sztywne wytyczne dotyczące np. kiepskich wymiarów nie chcą współpracować z idealnym położeniem i dojazdem. Albo sztywne ramy dotyczące odległości od aglomeracji miejskiej napotykają na walory widokowe i nasza racjonalna i absolutnie-nie-do-zwiększenia odległość nabiera nagle sprężystości rozciągając się o 30 km. Na szczęście konfiguracji w temacie jest wiele, także starczy na kolejne lata poszukiwań, co by nudno nie było.
A w temacie tarty tylko tyle: to obecny Number One na mojej kulinarnej liście przebojów. Czosnek, cukinia i mozarell to doskonałe połączenie, a wzbogacone o słodką czerwoną paprykę - rozpływa się w ustach.


TARTA Z CUKINIĄ I MOZARELLĄ (inspiracją był przepis z blogu Twoje&Moje... swoją drogą ten sos czosnkowy z pietruszką to mistrzostwo świata)
  • opakowanie ciasta francuskiego
  • średniej wielkości cukinia
  • kulka mozarelli
  • mały kubeczek jogurtu (naturalny lub grecki)
  • 2 ząbki czosnku
  • duża garść posiekanej natki pietruszki
  • sól, pieprz świeżo zmielony, czerona słodka papryka w proszku
  • 1 rozmącone żółtko
1. Nastawiamy piekarnik na 180 - 200 st C., blaszkę wykładamy papierem do wypieków.
2. Przygotowujemy sos czosnkowy mieszając jogurt, rozgniecione ząbki czosnku, posiekaną natkę pietruszki, sól i pieprz (do smaku).
3. Gotowe ciasto kroimy na części, których środek smarujemy sosem. Aby ułatwić sobie sprawę - proponuje wszystkie czynności wykonywać z ciastem ułożonym już na blaszce do pieczenia.
4. Pokrojoną w plasterki cukinię układamy na cieście, a całość posypujemy startą mozarellą, czarnym pieprzem i słodką papryką.
5. Boki tarty smarujemy rozmąconym żółtkiem i wstawiamy do piekarnika na ok 20 -30 min. (lub dłużej - aż ciasto nabierze złotego koloru).

Share
Tweet
Pin
Share
5 komentarze
Z przetworami jestem niestety w lesie. Poza zamarynowaniem i zasuszeniem grzybków, zamrożeniem malin i ususzeniem pomidorów nie zrobiłam absolutnie NIC w temacie "przetworów na zimę". A marzy mi się mus gruszkowy... i konfitura śliwkowo-czekoladowa... i prawdziwy sos pomidorowy i... duuużo wolnego czasu aby to wszystko ogarnąć. I jeszcze 48-godzinny dzień pracy i 4 (prawe) ręce :-)
Tymczasem zamieszczam przepisa na czekoladowe ciasto ze śliwkami, które okazało się tak pyszne, że nie przetrwało do etapu polania go czekoladą, jak w oryginalnym przepisie.
CIASTO CZEKOLADOWE ZE ŚLIWKAMI:
  • 280 g mąki pszennej
  • 200 g cukru trzcinowego (jak najdrobniejszy)
  • 180 g masła
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 łyżki kakao
  • szczypta soli
  • 3 jaja
  • 180 ml mleka
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • ok 10 wypestkowanych śliwek (lub więcej)
1. Formę o wymiarach 20 x 30 cm smarujemy masłem i obsypujemy mąką, piekarnik nagrzewamy do 180 st C.
2. Połowę cukru mieszamy z trzema łyżkami masła i 30 g mąki - to będzie nasza kruszkonka. Odstawiamy do lodówki.
3. Pozostały cukier ucieramy z resztą masła dodając po 1 jajku.
4. Proszek do pieczenia, sól, kakao i resztę mąki mieszamy. Dodajemy (przesiewamy) do masy jajeczno maślanej na przemian z mlekiem. Na koniec dodajemy pokruszone kawałki czekolady.
5. Ciasto przekładamy do formy. Układamy pokrojone w ćwiartki śliwki (przecięciem do dołu) i przecieramy przez tarkę kruszonkę.
6. Pieczemy ok 60 min (lub dłużej jeśli śliwki puściły zbyt dużo soku). Ciasto nie powinno być zbyt suche.
7. Studzimy w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach
8. Można podawać jeszcze ciepłe... lub uzbroić się w cierpliwość i gdy całkowicie wystygnie polać roztopioną czekoladą.
Share
Tweet
Pin
Share
5 komentarze
Niestety w kwestii śniadań jestem ignorantką. Nie doceniam ich roli jako źródła energii, a ich "fundamentalne znaczenie dla samopoczucia i zdrowia" traktuje z przymrużeniem oka. Moje zmysły, w tym smak i węch, rozbudzają się dopiero w porze lunchu. Do tego czasu kubek kawy na pobudzenie umysłu w zupełności mi wystarcza. I żyje, jestem zdrowa i mam się wyśmienicie.
Na szczęście bywam też niekonsekwentna :-)
 
Bo niedziela to już zupełnie inna bajka.
I nic nie smakuje lepiej w niedzielne przedpołudnie jak pajda własnoręcznie upieczonego chleba. A jako dodatek do chleba proponuję dziś pastę z makreli. Pomysł zaczerpnięty od Liski, sprawdza się w wielu konfiguracjach.
PASTA Z MAKRELI
  • wędzona makrela
  • 2 łyżki majonezu
  • 1 łyżka chrzanu
  • sok z 1/2 cytryny
  • szczypiorek (lub natka pietruszki)
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • sól i pieprz
Mieszamy powyższe składniki (makrelę obieramy z ości) i odstawiamy do lodówki na ok 30 min.

Lecz chyba nic tak nie cieszy w niedzielne przedpołudnie jak zapach świeżego pieczywa bez konieczności biegania do piekarni na drugi koniec miasta :) Dziś powraca się do tradycji pieczenia chleba w domu. I jest w tej czynności coś magicznego, uspokajającego, dającego poczucie samowystarczalności i powrotu do korzeni.
CHLEB Z ZIARNEM SŁONECZNIKA
  • 500 g mieszanki do wypieku chleba z ziarnem słonecznika (droga "na skróty" nie zawsze jest drogą gorszą ;-)
  • 300 ml wody o temp. pokojowej
  • 7 g suchych lub 15 g świeżych drożdży
  • mąka (według potrzeb)
  • czarnuszka
1. Mieszamy w naczyniu składniki: gotową mieszankę, wodę i drożdże i wyrabiamy ciasto do uzyskania jednolitej i związanej konsystencji. Jeśli ciasto jest zbyt kleiste podsypujemy mąką.
2. Pozostawiamy pod przykryciem ok 20 min, a następnie przekładamy do wysmarowanej masłem i podsypanej mąką formy.
3. Przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok 1 godzinę do wyrośnięcia (do dwukrotnego zwiększenia objętości). Posypujemy czarnuszką.
4. Wstawiamy formę do piekarnika nagrzanego do temp. 200 - 220 st.C. i pieczemy 50 min
6. Do piekarnika wstawiamy również naczynie z wodą.
Share
Tweet
Pin
Share
1 komentarze
Znalazłam przepis na idealne sobotnie przedpołudnie.
Brak osób "życzliwie" przypominających, że to już prawie południe, rozładowana bateria w telefonie + kilka niezbędnych rekwizytów: ciepłe kapcie, szlafrok, pyszna kawa i tiramisuuuuu... a w zasadzie idealnie schłodzone pozostałości po tiramisu z dnia poprzedniego.
Przepis poniżej to tylko jeden z wielu wariantów, gdyż w temacie tiramisu lubię eksperymentować :)

TIRAMISU (w wersji bez żółtek):
  • biszkopty
  • mocna kawa
  • serek mascarpone
  • śmietanka 30% (mały kubeczek)
  • 1 łyżka cukru pudru
  • whisky, wiśniówka, baileys... do smaku
  • gorzkie kakao
  • 1/4 tabliczki gorzkiej czekolady
1. Przygotowujemy krem: w naczyniu ubijamy śmietanke, dodajemy serek mascarpone i cukier puder - tak aby krem nie był zbyt słodki. W tej wersji dodałam również wiśniówki (na oko 1 duża łyżka). Odstawiamy do lodówki na kilka minut.
2. Zaparzamy mocną kawę (dla mnie "mocna" = z 3 łyżeczek w dużym kubku), dodajemy whisky i baileys (po łyżeczce). Połowę przelewamy na talerz, w krórym następnie moczymy biszkopty.

3. Biszkopty moczymy przez chwilę i układamy na dnie naczynia. Istnieje kilka odmian biszkoptów - są takie, które namakają w ekspresowym tempie i takie, które dodatkowo "polewam" z góry kawą (już w naczyniu).

4. Na biszkopty przekładamy połowę kremu, a następnie posypujemy wszystko grubą warstwą kakao (przesiewamy).
5. Powtarzamy proces układania kolejnej warstwy biszkoptów. Równomiernie rozprowadzamy pozostały krem i całość posypujemy wiórkami gorzkiej czekolady.
6. Schładzamy w lodówce przez kilka godzin.
Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze
O truskawkach słyszałam jedynie z opowieści, słońca nie widziałam wcale, upałów nie pamiętam... a maliny, których zebrałam tyle co kot napłakał, zamroziłam i czekają na lepsze czasy.
A że za oknem pogoda iście jesienna - mój organizm domaga się już gęstych zup i ciepłych posiłków, powoli gromadząc warstwy ochronne (dodając kochanmu ciałku tu i ówdzie).
Dziś będzie o łososiu i szpinaku.
Połączenie znane i powszechnie lubiane, jednak z dodatkiem nasion kolendry nabiera zupełnie nowego smaku. Kolendra dodana do marynaty nadaje wyrazistości lecz nie dominuje w kompozycji.

ŁOSOŚ W NASIONACH KOLENDRY
  • sos sojowy
  • musztarda
  • miód
  • 1 cytryna
  • nasiona kolendry
Podany na szpinaku:
  • szpinak
  • łyżeczka masła
  • 2-3 ząbki czosnku
  • sól do smaku
1. Mieszamy składniki na marynatę w taki sposób aby żaden nie dominował w smaku. Przeważnie dodaję po łyżce: sosu sojowego, musztardy i miodu. Mieszam z niewielką ilością soku z cytryny i doprawiam jednym z trzech głównych składników tak, aby sos nie był zbyt słony lub zbyt słodki. Na koniec dodajemy nasiona kolendry.
2. Łososia marynujemy przez około godzinę, a nastepnie przekładamy do naczynia żaroodpornego, dodajemy cytryny i pieczemy przez około 30 min w temperaturze 180 - 200 st.C
3. Łyżeczkę masła roztapiamy na patelni, dodajemy drobno posiekane ząbki czosnku, a na koniec szpinak. Dusimy do momentu odparowania wody, solimy do smaku.
- easy & yummy -
Share
Tweet
Pin
Share
3 komentarze
- Ciocia, znalazłem to niebieskie.
- Jakie niebieskie ?
- No to, co się zgubiło (wyraźnie zniecierpliwiony).
- Aha... (i wszystko jasne :)
Z dedykacją dla wszystkich cioć, które pomagały swoim chrześniakom, bratanicom lub siostrzeńcom w wycinaniu, klejeniu i malowaniu laurek dla swoich mam :)
- Ale śliczna ta laurka!
- Podoba Ci się ?
- Bardzo!
- To zrobie Ci taką samą na dzień cioci.
Przpis na pyszne, wilgotne i mocno cytrynowe różyczki znalazłam na blogu Moje Wypieki , a za autorką tegoż cytuję:
Podane poniżej składniki starczyły na około 8 babeczek (autorce przepisu wyszło 10)

CYTRYNOWE RÓŻYCZKI
  • 1 szklanka mąki
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1/2 szklanki drobnego cukru
  • 60 g miękkiego masła
  • 2 jajka
  • 6 łyżek (90 ml) maślanki (lub jogurtu naturalnego) - dałam jogurt
  • sok z 1 cytryny
  • otarta skórka z 2 cytryn (ja dałam z 1 cytryny i też było MEGA cytrynowe)
  1. Mąkę, proszek do pieczenia i sól wymieszać w naczyniu.
  2. Mikserem zmiksować masło z cukrem, aż będzie kremowe, powoli wbijać jajka, miksując.
  3. Do masy maślanej wsypywać na przemian suche składniki, wlewać jogurt, na końcu sok i skórkę z cytryny.
  4. Przygotować formę - do muffinek lub dowolną. Wypełnić papilotki prawie do pełna - nie urosną bardzo duże.
  5. Piec w temperaturze 180ºC przez około 15 - 18 minut.
  6. Studzić na kratce.
Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze
"Have a nice day" - tego z pewnością życzyła wszystkim Boniasta wylizując okruszki z miseczki, w której chwilę temu dumnie prezentowało się 8 croissantów. Boniasta nigdy wcześniej nie jadła croissantów. Boniasta nawet nie wiedziała o ich istnieniu, o ich francuskich korzeniach i międzynarodowej sławie, o egzaltacji procesu ich tworzenia, dopóki nie wywąchała ich na blacie kuchennym.
Blat nigdy nie stanowił poważnej przeszkody dla czterech łap Boniastej, a zignorowanie na nim croissantów byłoby wszak skazą na psim honorze. Croissanty musiały zniknąć!
Moje pierwsze, nieudolnie skręcone, z nadzieniem z prażonej śliwki i czekolady, posypane migdałami... z pewnością były najsmaczniejsze, jakie kiedykolwiek wyjadała Boniasta.
A przepis był banalny:

* gotowe ciasto francuskie (pokrojone na długie trójkąty)
* po płaskiej łyżeczce konfitury z prażonej śliwki z czekoladą
* zwijanie trójkątów od szerszego boku
* obsypanie migdałami (chyba powinno się wcześniej posmarowac jajkiem)
* pieczenie w temperaturze 180 st.C. przez ok 30 min (gdybym miała piekarnik z termoobiegiem pewnie zajęłoby to ok 15 min).
Następne będą bardziej profesjonalne i przechowywane w szafie pancernej!

Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze
Cierpliwie czekam na rewolucję rybną w Polsce i głośno zastanawiam się czy to, co znajduję w sklepowych zamrażarkach i na stoiskach rybnych to efekt niskich wymagań współczesnego konsumenta czy może... międzynarodowy spisek! Na własnych nogach przekonałam się, że wszystkie sklepy w promieniu kilku kilometrów zachęcają mnie do spożywania papek hormonalnych pod orientalnie brzmiącą nazwą "panga" czy "tilapia". A jeśli chwilowo nie mam ochoty na dawkę hormonów, proponują mi paluszki rybne "full of surprise". Czuję się rozpieszczana ;-)
Bohatera dzisiejszego obiadu złowiłam w dużym supermarkecie, a przepis na jego przyrządzenie wyszperałam w skarbnicy mądrości kulinarnych :)
ŁOSOŚ W MARYNACIE MIODOWO-IMBIROWEJ
  • Sos sojowy
  • Musztarda
  • Miód
  • Sok z cytryny
  • Łyżeczka świeżo startego imbiru
  • Źdźbła świeżej kolendry
Marynata jest doskonała w smaku, jeśli tylko nie zaburzymy zbyt mocno proporcji.
Mieszamy składniki w takiej ilości, aby żaden ze smaków nie dominował nad resztą. Przeważnie dodaję po łyżce: sosu sojowego, musztardy i miodu. Mieszam z niewielką ilością soku z cytryny, dodaję imbir, a następnie doprawiam jednym z trzech głównych składników tak, aby sos nie był zbyt słony lub zbyt słodki. Łososia marynujemy minimum godzinę i pieczemy w temperaturze 180 st.C około 30 min. Jak dla mnie najlepiej smakuje w towarzystwie rukoli, dzięki której nabiera wyrazistości. Polecam :)
Share
Tweet
Pin
Share
10 komentarze

BUDYŃ MALINOWY Z KONFITURĄ... 20 lat później

Budyń bezkonkurencyjnie pokonywał kisiel i galaretkę. Od zawsze.
Schładzany na parapecie kuchennym, polany sokiem malinowym urastał do rangi artyzmu kulinarnego. Cztery równe porcje.
Wylizywany z garnka (prawie do emalii).
Dzięki Inguś za śliczne foremki i tą podróż sentymentalną :)
Share
Tweet
Pin
Share
10 komentarze
Potrzebą było opróżnienie lodówki przed tygodniowym wyjazdem.
Wynalazkiem okazała się zupa z tego, co przetrwało czystki.
I nigdy nie dam sobie wmówić, że wiosna to nie pora na gęste zupy-krem.
Uwielbiam je bez względu na temperaturę za oknem, wilgotność powietrza czy wskaźnik nastrojów konsumenta.
ZUPA-KREM Z PIECZONYCH WARZYW
  • 2 marchewki
  • 2 pietruszki
  • 1/2 selera
  • 1 por
  • 1/2 czerwonej papryki
  • 1 cebula
  • 1,5 l wywaru
  • oliwa z oliwek
  • sól
  • pieprz ziołowy
  • 1 łyżeczka tymianku
  • 1 łyżeczka słodkiej czerwonej papryki

  1. Piekarnik nastawiamy na ok 180 - 200 st.C.
  2. Pokrojone wrzywa przekładamy do naczynia żaroodponego, posypujemy ziołami i skrapiamy oliwą.
  3. Przykrywamy folią aluminiową i pieczemy 1 godz., usuwamy folię i dopiekamy przez ok 45 min.
  4. Z czerwonej papryki usuwamy skórkę.
  5. Upieczone warzywa mieszamy z wywarem i doprawiamy (do smaku).
  6. Miksujemy za pomocą blendera i serwujemy z gęstą śmietaną. Pycha!
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze

I tak oto narodziła się nowa, świecka tradycja :)
Od tegorocznych Świąt rozpoczęłam wypiek Wielkanocych mazurków i wszelkie komentarze pt. "za słodkie", "przereklamowane".. itp. mam w głębokim poważaniu. Mój wyszedł lekko wilgotny i mocno orzechowy z nutką marcepanu. Pycha!
Przepis na swój mazurkowy debiut znalazłam TUTAJ (który lekko zmodyfikowałam) i za autorką cytuję:

Mazurek orzechowo-migdałowy z marcepanem
  • 250 g mąki
  • 125 g zimnego masła
  • 85 g cukru pudru
  • 2 żółtka
  • szczypta soli
  • 100 g pokruszonych herbatników
  • 120 g miękkiego masła
  • 100 g cukru
  • 3 jajka
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżki kakao
  • 100 g mielonych orzechów laskowych
  • 100 g płatków migdałowych (posiekanych)
  • 100 g masy marcepanowej
  • opcjonalnie 150 g gorzkej czekolady rozpuszczonej w kąpieli wodnej (do polewy)

  1. Mieszamy składniki na ciasto (mąkę, cukier puder, sól, masło pokrojone w kostkę).
  2. Dodajemy żółtka i zarabiamy ciasto (spore wyzwanie, gdyż składniki są stosunkowo "sypkie").
  3. Ciasto owijamy folią spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  4. Piekarnik nastawiamy na temp. 200 st.C., blaszkę o wymiarach ok 20x30cm (średnia) smarujemy masłem i wykładamy papierem do wypieków.
  5. Zimne ciasto wałkujemy na grubośc ok 0,5 cm i wyklejamy formę. Dziurkujemy widelcem.
  6. Ciasto podpiekamy ok 15 - 20 min.
Przygotowujemy nadzienie:
  1. Temperaturę piekarnika zmniejszamy do ok 175 st.C.
  2. Masło ucieramy z połową cukru na puszystą masę.
  3. Dodajemy żółtka, cynamon, kakao, pokruszone herbatniki, orzechy, migdały oraz startą na małych oczkach masę marcepanową - mieszamy.
  4. Białka ubijamy z resztą cukru na sztywną pianę i delikatnie (łyżką) mieszamy z masą maślano-jajeczną.
  5. Przekładamy do formy na podpieczony spód, wyrównujemy i pieczemy 40 min.
  6. Studzimy i dekorujemy.
Do dekoracji użyłam: 1 1/2 tabliczki gorzkiej czekolady (do polewy), 1 tabliczka mlecznej czekolady (do "gałązek"), całe migdały (moczone we wrzątku i obrane ze skórki).

Share
Tweet
Pin
Share
10 komentarze
Podjęliśmy dziś bardzo poważne decyzje, rzec można postanowienia wielkopostne - definitywnie i bez wyjątków nie kupujemy jaj "spod trójki" i jemy ryby.. dużo ryb :) I tak na stole zadebiutował dziś pstrąg.
Jest to moja pierwsza wygądająca-jak-żywa-w-dodatku-z-oczami ryba (moje doświadczenie kulinarne w kwestii ryb ograniczało się do dzwonków i filetów łososia) i po przeglądnięciu zawartości lodówki i setki tysięcy blogów zdecydowałam się na zmiksowanie propozycji STĄD i STĄD
Wyszło zaskakująco dobrze, soczyście i niezwykle aromatycznie.

Pstrąg pieczony w czerwonym winie
  • 2 świeże pstrągi wypatroszone
  • sól ziołowa
  • pieprz cytrynowy
  • 2 cytryny
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 cebula
  • natka pietruszki
  • pęczek rukoli
  • 2 łyżeczki kaparów
  • 2 suszone pomidory w zalewie
  • 1 łyżka oliwy z pomidorów suszonych
  • garść płatków migdałów
  • kieliszek czerwonego wytrawnego wina (ja użyłam wytrawne i lekko musujące Lambrusco)

  1. Piekarnik nastawiamy na 200 st C., naczynie żaroodporne smarujemy masłem.
  2. Ryby (wymyte i osuszone) nacieramy solą i pieprzem (również w środku). Dodatkowo środek skrapiamy cytryną (1/2 cytryny).
  3. W naczyniu mieszamy składniki na farsz: startą skórkę z 1 cytryny, wyciśnięty sok z 1/2 cytryny, posiekaną natkę pietruszki, kapary, pokrojone suszone pomidory, drobno posiekany czosnek oraz łyżkę oliwy z suszonych pomidorów.

4. Faszerujemy środek ryb i przekładamy do naczynia żaroodpornego.
5. Obsypujemy migdałami oraz grubo pokrojoną cebulą, zalewamy winem.
6. Pieczemy ok 45 min i serwujemy na liściach rukoli z dodatkiem ćwiartki cytryny.
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze
Newer Posts
Older Posts

O MNIE

O MNIE
Zodiakalny byk... "kiedy nie stać jej na wizyty w restauracjach, zaczyna sama gotować, tyć i zbierać książki kucharskie".

Odwiedź mnie

  • FACEBOOK
  • PINTEREST

Poszukaj w mojej kuchni

ZNAJDZIESZ TU

  • ● DLA DZIECI (1 ROK + ) ● (7)
  • ● DLA NIEMOWLĄT (BLW) ● (5)
  • CHLEBY I BUŁKI (2)
  • DANIA GŁÓWNE (13)
  • DIPY (2)
  • MAKARONY ❤ (3)
  • NA SŁODKO (21)
  • PASTY (2)
  • PRZEKĄSKI (3)
  • RYBY I OWOCE MORZA (4)
  • SAŁATKI (1)
  • SOSY (2)
  • ŚNIADANIA (5)
  • TARTY (6)
  • ZUPY (3)

recent posts

Blog Archive

  • ►  2014 (2)
    • ►  lutego (2)
  • ►  2013 (5)
    • ►  maja (1)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2012 (19)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (3)
    • ►  września (1)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (3)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2011 (4)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  marca (1)
  • ▼  2010 (28)
    • ▼  października (6)
      • Fish, to taste right, must swim three times.
      • Zupa o właściwościach
      • Jesienne impresje
      • O tarcie i taktyce.
      • Spóźniona... jak zawsze!
      • O paście i chlebie.
    • ►  września (2)
      • Tiramisu.. MY LOVE
      • Przegapiłam lato...
    • ►  maja (4)
      • Dzień Cioci ;-)
      • Have a nice day!
      • Panga? Nie, dziękuję.
      • Słodki smak dzieciństwa
    • ►  kwietnia (3)
      • Potrzeba matką wynalazku
      • Orzechy, migdały, marcepan...
      • Pstrąg pieczony w czerwonym winie
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (6)

Created with by BeautyTemplates| Distributed By Gooyaabi Templates