Muffiny cytrynowe z zębem w tle.
Wizyta była z tych niezapowiedzianych ;) Początkowo uśmiechnęła się do nas dolna prawa jedynka, a zaraz po niej koleżanka z lewej strony. A wydarzenia te miały miejsce słonecznego poranka dnia 3 lutego 2012 roku pańskiego.
Następnie pojawiły się muffiny.
Niebo w gębie! A kto zębów jeszcze nie ma, niech żałuje ;-P
Przepis wyszperany stąd.
MUFFINY CYTRYNOWE Z MAKIEM
- 170 ml oleju słonecznikowego
- 225 g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki soli
- 190 g cukru pudru
- 1 duże jajko
- 1 białko
- 150 ml mleka
- sok i skorka otarta z 1 cytryny
- 2 łyżeczki maku + mak do dekoracji
1. W jednym naczyniu mieszamy suche składniki: mąkę, proszek do pieczenia, sól, cukier puder i mak. A w drugim naczyniu mieszam składniki mokre: olej, jajko, białko, mleko, sok i skórkę z cytryny.
2. Łączymy obie mikstury mieszając szybko i niezbyt starannie (mogą pozostać grudki).
3. Przekładamy do papilotek (do 3/4 wysokości - ciasto zbytnio nie urośnie), posypujemy makiem do dekoracji i pieczemy ok 20 - 25 min w temp. 190 st.
A tak prezentuje się dolne uzębienia - stan z dnia 3 lutego 2012
wiem... mało widać ;-(
3 komentarze
pysznie popękane te muffinki.
OdpowiedzUsuńojej, ząbek! ;] cudownie, że już ząbkuje ;]
OdpowiedzUsuńa muffinki? śliczne! uroczo popękane.
Uwielbiam wszystko, co cytrynowe, a to, co cytrynowe i w dodatku słodkie - najbardziej :)
OdpowiedzUsuń