W czasach dość odległych, kiedy byłam młoda i piękna, a czas dzieliłam pomiędzy moje trzy byty (my, myself and I), popełniłam taką oto tartę limonkową. Wtedy kalorie nie miały większego znaczenia, a skondensowane mleko i ilość żółtek nie robiły na mnie kompletnie żadnego wrażenia. Ehhh... szkoda, że te czas poszły w zapomnienie ;-) Nie, żebym teraz namiętnie liczyła kalorie i z poczuciem winy spuszczała w toalecie każdy zakupiony batonik. Jeszcze nie ten etap ;-)
Tarta może i jest małą bombą kaloryczną, ale jest przy tym dość delikatna, lekko kwaskowata i na prawdę pyszna. Oryginalny przepis (od Misi z Food Haven) zmodyfikowałam dodając na wierzch bezę i do końca nie jestem przekonana czy aby na pewno była to potrzebna zmiana. Z pianką, czy bez- zdecycowanie polecam!
A tak a propos potraw kwaśnych - "Kwaśne potrawy lubią osoby pewne siebie lub wręcz zarozumiałe, szybko zawierające przyjaźnie; ponadto rozrzutne, bardzo eleganckie..." itp., itd., wystarczy tych komplementów ;-)
TARTA LIMONKOWA (Key Lime Pie)
2. Rozkruszyć herbatniki i wymieszać z roztopionym masłem. Następnie ugnieść równomiernie do dna i boków formy na tartę.
3. Wstawić do piekarnika i podpiekać przez 10 minut. Ostudzić.
4. Mikserem ubić żółtka do białości. Miksując na najniższej prędkości dodaj skondensowane mleko, skórkę i sok z limonki. A następnie wlać na podpieczony spód.
5. Schłodzone białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, dodać cukier puder, a pod koniec ubijania dodać sok z cytryny (piana musi byc bardzo dobrze ubita). Nastepnie przełożyć sztywna pianę na wierzch tarty (szptycą lub łyżką).
6. Wstawić do piekarnika na 12 - 15 minut (sprawdzałam patyczkiem czy środek się już zsiadł) - jeżeli pieczemy bez bezy to całość powinna mieć konsystencję galaretki. Ostudzić do temperatury pokojowej, a następnie włożyć do lodówki na 3h przed podaniem.
Smacznego!
ps. z oczywistych oczywistości:
1. Ciasto najlepiej jest kroić natłuszczonym nożem, wtedy beza nie rozpada się.
2. Do ubijanej piany z białek, można dodać odrobinę mąki ziemniaczanej, która, obok soku z cytryny sprawia, że beza nie opada podczas pieczenia.
(chyba nie muszę dodawać, że owe prawdy odkryłam zdecydowanie za późno)
Tarta może i jest małą bombą kaloryczną, ale jest przy tym dość delikatna, lekko kwaskowata i na prawdę pyszna. Oryginalny przepis (od Misi z Food Haven) zmodyfikowałam dodając na wierzch bezę i do końca nie jestem przekonana czy aby na pewno była to potrzebna zmiana. Z pianką, czy bez- zdecycowanie polecam!
A tak a propos potraw kwaśnych - "Kwaśne potrawy lubią osoby pewne siebie lub wręcz zarozumiałe, szybko zawierające przyjaźnie; ponadto rozrzutne, bardzo eleganckie..." itp., itd., wystarczy tych komplementów ;-)
TARTA LIMONKOWA (Key Lime Pie)
- 150g herbatinków Digestive
- 80g stopionego masła
- 4 żółtka
- 400g słodzonego mleka skondensowanego
- 1 łyżka skórki z limonki
- 1/2 szklanki (125ml) soku z limonki
- 4 białka
- 2/3 szklanki cukru pudru
- szczypta soli
- 3 łyżki soku z cytryny
2. Rozkruszyć herbatniki i wymieszać z roztopionym masłem. Następnie ugnieść równomiernie do dna i boków formy na tartę.
3. Wstawić do piekarnika i podpiekać przez 10 minut. Ostudzić.
4. Mikserem ubić żółtka do białości. Miksując na najniższej prędkości dodaj skondensowane mleko, skórkę i sok z limonki. A następnie wlać na podpieczony spód.
5. Schłodzone białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, dodać cukier puder, a pod koniec ubijania dodać sok z cytryny (piana musi byc bardzo dobrze ubita). Nastepnie przełożyć sztywna pianę na wierzch tarty (szptycą lub łyżką).
6. Wstawić do piekarnika na 12 - 15 minut (sprawdzałam patyczkiem czy środek się już zsiadł) - jeżeli pieczemy bez bezy to całość powinna mieć konsystencję galaretki. Ostudzić do temperatury pokojowej, a następnie włożyć do lodówki na 3h przed podaniem.
Smacznego!
ps. z oczywistych oczywistości:
1. Ciasto najlepiej jest kroić natłuszczonym nożem, wtedy beza nie rozpada się.
2. Do ubijanej piany z białek, można dodać odrobinę mąki ziemniaczanej, która, obok soku z cytryny sprawia, że beza nie opada podczas pieczenia.
(chyba nie muszę dodawać, że owe prawdy odkryłam zdecydowanie za późno)
11 komentarze
Wygląda niesamowicie!:)
OdpowiedzUsuńAnd the Oscar goes to....Tarta Limonkowa! Piękna!
OdpowiedzUsuńCzasami warto odpuścić wszelką dietę dla takich dobroci :)
OdpowiedzUsuńpodobna do tarte au citron meringuée... ladnie wyglada!
OdpowiedzUsuńjakiś czas temu zrobiłam największą porażkę kulinarną tego roku - tartę cytrynową... na takim samym spodzie, jednak ze śmietanką 36% i cytryną oczywiście. przepis pochodził z dodatku do słynnej polskiej gazety - palce lizać. jejciu jak przykro było, nawet nie wyjęłam jej z lodówki dla gości, nie przyznałam się :)
OdpowiedzUsuńmiło mi więc popatrzeć na Twój udany okaz, a tym milej, że dzięki Twojej wizycie u mnie mogłam trafić na ten ładny blog.
śliczna córcia :) moje maleństwo jeszcze w brzuszku, ale już poszukam tutaj więcej przepisów dla bobasów.
pozdrawiam ciepło
Jak miło :) Przepisów dla bobasów będzie co raz więcej, chociaż ostatnio nie rozróżniamy już co dla bobasa, a co nie - jemy wszyscy to samo ;)
UsuńNie zniechęcaj się - tarta cytrynowa to zdecydowanie "number one" pośród tart.
Pozdrawiam :)
No muszę przyznać, że bombowa wyszła Ci ta tarta :))
OdpowiedzUsuńZ limonką jeszcze nigdy nie próbowałam robić żadnych ciast, ale myślę, że czas najwyższy to zmienić :)
a ja chetnie bym ta bombe przygarnela ! choc kawaleczek :)
OdpowiedzUsuńTeż niedawno jadłam tartę limonkową, chociaż zupełnie inną :) Twoja wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńNo faktycznie- bobmba kaloryczna, bomba smakowa i na pewno bomba pozytywnych emocji !
OdpowiedzUsuńBomba zdecydowanie, ale od czasu do czasu można sobie pozwolić :)
OdpowiedzUsuńLubię kwaśne rzeczy, ale żebym zaraz zarozumiała miała być...? ;)